Żegnaj Ciociu Elu…Do zobaczenia w progu niebieskiej szkoły…

"Ja w tej szkole pracuję najdłużej" - tak witała każdego z nas, kiedy podejmowaliśmy pracę w Szkole Podstawowej w Zamieniu. Stała na progu starego jeszcze budynku szkolnego i z uśmiechem zapraszała do środka. Pani Ela… Dzisiaj nikt z nas nie pamięta dlaczego, ale szybko wszyscy młodzi nauczyciele zaczęli mówić o niej Ciocia Ela. Taka właśnie była: ciepła, otwarta, wesoła, zarażająca optymizmem, nastawiona przyjaźnie do każdego z nas. Zawsze gotowa pomóc i doradzić.

Pani Elżbieta Woźnica - długoletnia nauczycielka klas młodszych - odeszła niespodziewanie 18 kwietnia 2013 roku. Wiadomość ta spadła nagle i długo nikt ze znających panią Elę nauczycieli nie był w stanie jej sobie uzmysłowić. Wulkan energii, wzór dyplomacji, nieprawdopodobnie poukładana, zorganizowana kobieta planująca wszystko z najmniejszymi szczegółami. Nauczycielka "starej daty", dla której etyka pracy była kodeksem codziennego postępowania. Przy tym wspaniała koleżanka. Każdy z nas wspomina z nostalgią wszystkie przerwy spędzone w miłej atmosferze, gdzie pani Ela wiodła prym rozbawiając nas do łez . Pamiętamy szkolne wycieczki, które uwielbiała organizować i na które jeździliśmy wspólnie, ucząc się od niej organizacji dyscypliny. Z przyjemnością wspominamy nawet skontrum w szkolnej bibliotece, gdzie podczas długich godzin wspólnej pracy prowadziliśmy rozmowy o życiu, które znała jak mało kto. Zwykle niezamierzenie, przy okazji i bardzo naturalnie pokazywała, co to znaczy być dobrym nauczycielem. Bez zbędnych ceregieli swoje skromne śniadanie dzieliła na pół, by część oddać uczniowi. Nam - młodym i niedoświadczonym - pokazała, że w życiu bardzo ważna jest praca, ale najważniejsza jest rodzina. Swoją kochała niemożliwą do ogarnięcia miłością.

Kiedy w 1997 roku pożegnała się ze szkołą, odchodząc na emeryturę, nie było to pożegnanie na długo. Przez wiele lat pracowała z nami jako bibliotekarka. W 2010 roku naukę w pierwszej klasie rozpoczął ukochany wnuk pani Eli - Kuba. Znowu spotykaliśmy się niemal codziennie. Troskliwa babcia potrafiła sobie tylko znanym sposobem ogarnąć nie tylko jego, ale niejednokrotnie w mig ustawiła całą klasę, która oczekując na lekcje nie mogła sobie znaleźć miejsca na szkolnym korytarzu. Myśleliśmy nawet o tym, żeby kiedyś koniecznie zabrać panią Elę na szkoloną wycieczkę. Niestety wspólnie nie pojedziemy już na nią nigdy… Ale zawsze będziemy pamiętać "stare, dobre czasy" z serdecznie uśmiechniętą ciocią Elą, witającą wszystkich w progu szkoły…

Pani Elu! Do zobaczenia w niebieskiej szkole, w której Panią już powitał Najlepszy Nauczyciel.

AS

powrót <<<<<